Has rozkochał mnie w swojej twórczości znienacka. Tak jak robią to najwięksi kinowi amanci. Widzisz takiego na ekranie i koniec. Pozamiatane. Wbija Cię w fotel i jesteś już cała jego (albo cały - płeć tu nie ma znaczenia). Dlatego od kilku miesięcy chodził mi po głowie pomysł, żeby Was tą miłością zarazić i pokazać, jak bardzo wielowymiarowe może być to nasze stare polskie kino. Jest takie ogólne przeświadczenie, że polska sztuka filmowa opiera się na takim historycznym patosie, wielkich symbolach i alegoriach. Nawet jak pomyślimy o przykładowym “Misiu” Barei, to mimo humorystycznego wydźwięku tego filmu, gdzieś z tyłu głowy czai się jakiś taki mrok, ta wulgarna, komunistyczna, brudna rzeczywistość. Snujemy dalsze refleksje i okazuje się, że za chwilę już wcale nam nie jest do śmiechu. Nie to, żeby Has był jakiś wesoły, ale u niego zawierucha dziejowa i tematy polityczne schodzą gdzieś na dalszy plan i przestają być tematem całego filmu. Myślę, że o ile “Misia” łatwo można potraktować jako “pamiątkę” lub “gadżet” tamtych czasów, o tyle filmy Hasa są cały czas aktualne i w gruncie rzeczy bliskie nam wszystkim.
0 Komentarze
W pierwszej części naszej rozmowy o tym, jak zadbać o własny “zen” rozpoczęliśmy całkiem śmiało od obalenia kilku mitów naukowych związanych z medycyną i rozmyślaliśmy o tym, jak się nie dać zrobić w balona, bo pseudonaukowe licho nie śpi. W tej części uwiedziona wiedzą Węglowego Szowinisty postanowiłam wypytać go o więcej, chociaż może właśnie powinnam zrobić wręcz przeciwnie? Pewnie powinnam usiąść, przeanalizować wszystkie dane i spróbować złapać go na gorącym uczynku… Co się odwlecze, to nie uciecze, a tymczasem zapraszam do drugiej części.
Razem z Węglowym Szowinistą rozmawiamy o dzisiejszym podejściu do nauki i o tym, jak jest ona postrzegana wśród ludzi. Jak w świecie, w którym wszystko jest biznesem, nie dać się zwariować i nabrać pseudonaukowcom? Nie tylko joga i kultura Wschodu są dla wielu oszustów doskonałym pretekstem do tego, by głosić własne, wyssane z palca prawdy, ale również medycyna i zdrowe odżywianie są często w tym celu wykorzystywane. Wydaje nam się, że osiągnęliśmy “zen”, prowadzimy niby zdrowy tryb życia, a w rzeczywistości oddalamy się od niego coraz bardziej.
|
Jestem Anka i jakoś dziwnie się czuję, jak ktoś mówi do mnie Anno. Unikam też Andzi. Bardzo lubię dużo i głośno mówić, dlatego pewnie pracuję w dziale komunikacji. Ten blog to takie miejsce dla tych, którzy chcą żyć więcej niż trochę. Mają potrzebę się zatrzymać
i nie płynąć z nurtem rzeki. |