Jogownik napadł mnie znienacka w tramwaju. Jechałam sobie spokojnie, wyglądałam przez okno i nagle stanął przed moimi oczami właśnie on - stały cykl artykułów z ciekawostkami i newsami o jodze, ajurwedzie i wegańskich klimatach. Wstępnie i ambitnie pomyślałam sobie, że Jogownik rymuje się z tygodnik, więc byłoby idealnie, gdybym jeden z takich odcinków publikowała raz na tydzień, ale nie chcę rzucać słów na wiatr. Co tu dużo mówić, zabiegana jestem. Z tą moją blogową regularnością jest dramatycznie, ale może właśnie Jogownik mnie zmobilizuje i weźmie w karby. W dzisiejszym odcinku przeczytacie, dlaczego nie warto praktykować jogi i co robić, żeby się nie uszkodzić. Dowiecie się również gdzie często jadam, co gotuję, a na koniec lekcja sanskrytu i goth joga. Pierwszy artykuł to tekst o emocjach, bo joga jest niczym innym jak zmaganiem się z emocjami. Za pomocą swojego ciała docieramy do siebie samego i dokonujemy czasem wielu niezwykłych odkryć, bywa że na miarę tych Krzysztofa Kolumba. Przypomnij sobie, ile razy stałeś na macie i wściekałeś się na swoje nie do końca idealne ciało, wpatrywałeś się z zawodem w swoje palce u stóp i myślałeś sobie, że twoje wewnętrzne “ja” mogłoby tak wiele, ale twoje ręce, tułów i nogi wciąż mogą tak mało. Patrzysz dookoła i jest jeszcze gorzej. Okazuje się, że twoi sąsiedzi przewyższają cię umiejętnościami. Oni mogą. Ty nie. Rozpadasz się na drobne kawałki i spada na ciebie tysiąc nieszczęść. Nie potrafisz już podnieść rąk do góry i wykonać kolejnego powitania słońca z oddechem dystansu i pokory. Głos grzęźnie ci w gardle i odmawia posłuszeństwa lub wymyka się niekontrolowanie, wtedy gdy najmniej tego chcesz. To on podpowiada Ci, że nie jest dobrze i to o nim pisze Agnieszka Reszelska w swoim bardzo ciekawym artykule "Joga głosu". 10 powodów, dla których nigdy nie powinieneś rozpoczynać praktyki jogi - to drugi artykuł, do którego z kolei mam spory sentyment. Był jednym z pierwszych tekstów, na które trafiłam, kiedy zaczęłam interesować się jogą. Wtedy dwa polskie jogińskie portale o nazwie Portal Yogi oraz Boso na macie dopiero rozpoczynały swoją działalność i ciężko w ogóle było znaleźć cokolwiek interesującego i przystępnego na temat jogi. To krótki tekścik, który w przewrotny sposób przedstawia zmianę myślenia, wtedy gdy już rozpoczniemy praktykę. Zgadzam się co do większości tez w nim zawartych, chociaż jeśli chodzi o frytki i imprezy, to bywa z tym u mnie różnie.. ale wszystko jest dla ludzi jak pisze Ewa Wysocka. Kiedy myślę o kanale youtube i o jodze, to błyskawicznie przychodzi mi na myśl Małgorzata Kobus - Kwiatkowska ze swoją Anatomią Jogi. Jest to bezdyskusyjnie moje ulubione źródło wiedzy o tym, jak wykonywać poszczególne asany. Kawał soczystej, anatomicznej wiedzy. Na zajęciach często nie ma czasu na zagłębianie się w niuanse i szczegóły danego wygięcia, skrętu czy też skłonu, tutaj wszystko to Gosia tłumaczy prosto i klarownie. Nic tylko korzystać. Mango Vegan Street Food to taki mały warszawski lokalik z bardzo dobrym wegańskim jedzeniem, dodatkowo mieści się blisko szkoły Centrum Joga, przy ulicy Brackiej. Wpadam tam często po zajęciach, bo jest całkiem szybko i przyjemnie. Mają bardzo dobre hummusy, shakshuki i hamburgery. Jest tam zupa miso, którą zawsze zamawiam i bardzo mi smakuje. Zdaje się, że jest też drugi lokal, który mieści się obok Słoika i Loftu na tyłach domów centrum. Tyle, że ta druga miejscówka jest mikroskopijna i tam rzeczywiście najlepiej jest wziąć jedzenie w rękę i wybiec, bo zrelaksować się tam nie ma jak. To, że dużo jem, a szczególnie poza domem nie jest takie przypadkowe, i głównie wynika z tego, że strasznie, ale to strasznie nie chce mi się marnować czasu na gotowanie. Powiedzmy sobie szczerze - nie umiem i nie lubię gotować. Niestety kwestie ekonomiczne i zdrowotne wymuszają na mnie zmianę mojego frywolnego podejścia i od pewnego czasu rzeczywiście staram się jakoś zorganizować. Ta organizacja polega na tym, że bardzo sprawnie mobilizuję szczególnie do tej aktywności mojego R., który na moje wielkie nieszczęście też nie znosi gotować, ale - uwaga - gotuje świetnie. I tak wspólnie szukamy przepisów prostych, łatwych i przyjemnych, po to, żeby mu się lepiej gotowało. Te poszukiwania doprowadziły nas do książki Kasi Bem - “Happy Detox”. Generalnie lubię przepisy joginów, bo im też się raczej nie opłaca siedzieć za dużo w kuchni, więc specjalnie nie wydziwiają. I tak w książce Kasi znajdziecie bardzo proste przepisy na soczewicę z ogórkiem i pomidorem, jarmuż express z patelni z makaronem sojowym i orzechami włoskimi, genialną zupę z cukinii na mleczku kokosowym oraz bardzo błyskawiczne desery takie jak kakao z awokado. Autorka w swojej książce namawia nas na 10-dniowy detox z jogą. Przeszłam go dwa razy. Kiedyś myślałam, że nie mogę bez mięsa żyć, nie to żebym teraz go nie jadła, ale metoda Kasi pomogła mi uświadomić sobie, że wcale tak strasznie tego mięsa nie potrzebuję. Oderwanie się od stałych przyzwyczajeń, przetestowanie nowych smaków i koncentracja na warzywach i owocach pomogły mi spojrzeć na mój organizm w zupełnie inny sposób. Można się przy tym wiele nauczyć. Polecam. Dzisiejszy odcinek sponsoruje słowo: OM. To najświętsza sylaba hinduizmu i jego największy symbol.. Podobno przy takim dźwięku powstawał Wszechświat. Na zajęciach może się zdarzyć, że wspólnie z nauczycielem przyjdzie Wam ją śpiewać. To na niej opierają się liczne mantry. Zgłoska ta składa się podobno z 3 sylab (A+U+M), i te trzy elementy to kolejno niebo, ziemia i przestwór pośredni, lub trzy wedy: Rygzueda, Jadźurweda i Athanuaweda albo trzy bóstwa tworzące i reprezentujące fazy istnienia kosmosu: powstawanie, trwanie i zagłada. W sanskrycie dosłownie znaczy: "kłaniam się, zgadzam się, akceptuję”. To wyznanie pokory i akceptacji wobec świata, takiego jakim jest i uznanie również własnej osoby ze wszystkimi talentami i słabościami w tym uniwersum. Outfit pierwsza klasa. Włączamy The Sisters of Mercy i lecimy z praktyką!
0 Komentarze
Odpowiedz |